Za niewłaściwe parkowanie grożą: mandat i odholowanie auta, które jest coraz częściej stosowanym środkiem represji. Rodzi się tylko pytanie: dlaczego za holowanie zlecone przez straż miejską płacimy trzy razy więcej, niż gdy taką usługę zamawiamy sami?
Gdy firmy biorące udział w przetargu np. na remont ulicy zmówią się, proponując miastu zawyżone stawki za wykonanie usługi, albo jakaś firma, korzystając z tego, że ma monopol, zaproponuje w przetargu absurdalną cenę, miejscy urzędnicy natychmiast unieważniają przetarg i stawiają sprawę jasno: wiemy, ile to powinno kosztować, i nie pozwolimy się skubać.
Gdy jednak firmy oferujące holowanie źle zaparkowanych samochodów (za co ostatecznie płacą kierowcy) zaproponują cenę dwu- lub nawet trzykrotnie wyższą od obowiązującej na lokalnym rynku, urzędnicy podpisują umowę bez mrugnięcia powieką, a na podejrzliwe pytania reagują oburzeniem: „No przecież są przepisy, zamawiamy usługi w przetargu nieograniczonym, nie może być inaczej”.
I z góry (tak jak rzecznik Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie Adam Sobieraj, który odmówił nam informacji o warunkach przetargu) grożą sprostowaniem artykułu, który może powstać na ten temat. Tym bardziej zainteresowało nas pytanie: dlaczego kierowcy źle zaparkowanych i odholowanych aut (poza mandatem, który im się słusznie należy) płacą 388 zł zamiast ok. 150 zł.
Jeszcze niedawno policja czy straż miejska mogły zlecić odholowanie zaparkowanego auta tylko w sytuacji, gdy po pierwsze, stało tam, gdzie jest to zabronione, a po drugie, gdy utrudniało ruch lub w inny sposób zagrażało bezpieczeństwu. Obecnie także m.in. wtedy, gdy pod znakiem zakazu parkowania widnieje tabliczka wskazująca, że samochód zostanie usunięty na koszt właściciela.
Ostatnio przybyło takich tabliczek, gdyż są one dla służb miejskich ogromnym ułatwieniem: zamiast zastanawiać się, czy auto blokuje cokolwiek, stojąc w poprzek przejścia dla pieszych, strażnik miejski może zlecić odholowanie aut stojących za znakiem zakazu zatrzymywania się (plus tabliczka) i nikt nie zarzuci mu, że postąpił niezgodnie z prawem.
Żeby nie było wątpliwości, że odholowanie samochodu na parking strzeżony jest bardziej dokuczliwe niż sam mandat, przepisy mówią, że aby samochód odebrać, trzeba najpierw zapłacić i za holowanie, i za parking. O ile mamy prawo nie przyjąć mandatu bez większych konsekwencji i czekać na sądowe rozstrzygnięcie, czy kara się należy czy nie (a w razie przegranej w sądzie zapłacić z czasem kwotę mandatu plus niewielkie koszty), to już odmowa zapłaty za holowanie uniemożliwia nam odebranie auta. Tymczasem licznik bije: koszt za dobę postoju wynosi nawet 30 zł.
Płacisz z góry. A czy możesz liczyć na zwrot? - Jeśli uważamy, że samochód został odholowany niezgodnie z prawem, możemy dochodzić zwrotu pieniędzy przed sądem. Najprostsza sytuacja jest wtedy, gdy uważamy, że auto było zaparkowane prawidłowo. Tak było np. podczas wizyty amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy w Warszawie: kierowcy parkowali prawidłowo, następnie auta były usuwane, a na miejscu parkingu służby miejskie ustawiały znak: zakaz zatrzymywania się.
W przypadku takiej zmiany organizacji ruchu znak drogowy ma stanąć co najmniej z 5-dniowym wyprzedzeniem, ma przy nim też być tabliczka z informacją, od kiedy obowiązuje. Osoby, które padną ofiarą nieprawidłowo przeprowadzonej zmiany, muszą i tak zapłacić za holowanie, aby odzyskać auto, ale potem mają prawo dochodzić od służb miejskich odszkodowania, poniesionych kosztów itp.
W sytuacji, gdy nie przyjmiemy mandatu, bo auto było zaparkowane naszym zdaniem poprawnie, możemy liczyć na odszkodowanie dopiero po zakończeniu postępowania przed sądem. Jeśli chodzi o sytuację, gdy samochód był zaparkowany w miejscu niedozwolonym, ale nie powinien zostać odholowany, sprawa się komplikuje. Strażnicy miejscy będą przysięgać, że auto powodowało zagrożenie.
Kiedy tracisz auto na zawsze? - Właściciel ma przez 6 miesięcy prawo do odbioru samochodu ściągniętego z ulicy na polecenie straży miejskiej. Przez ten czas narasta dług za parkowanie – w przypadku samochodów osobowych jest to nawet ponad 30 zł dziennie (w Warszawie 28 zł). Samochód może zostać odholowany za nieprawidłowe parkowanie, ale także wtedy, gdy został zaparkowany prawidłowo, a na ulicy zmieniła się organizacja ruchu i postój stał się nielegalny.
Także wtedy, gdy stan auta wskazuje na to, że użytkownik go już nie chce. Jeśli właściciel natychmiast nie zgłosi się na policję lub do straży miejskiej, aby szukać auta, które zniknęło z ulicy, po kilku dniach otrzymuje stosowną informację za pośrednictwem poczty. Po 6 miesiącach pojazd przechodzi na własność miasta.
Dzieje się tak także w sytuacji, gdy samochodem dysponowała osoba trzecia (np. warsztat) używająca lub przechowująca pojazd, a właściciel otrzymał list i nie zgłosił się po auto. Najczęściej nie są odbierane samochody porzucone, ale zdarzają się też drogie samochody pozostawione na ulicy przez właścicieli, którzy np. wyjechali za granicę.
Kiedy mają prawo odholować auto, a kiedy nie?
Mają prawo:
1. Gdy auto jest zaparkowane w miejscu oznaczonym tabliczką informującą o możliwości odholowania – nawet, jeśli samochód zaparkowany w tym miejscu nie powoduje zagrożenia.
2. Gdy auto jest zaparkowane w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub zagraża bezpieczeństwu – nawet gdy nie ma tabliczki.
3. Gdy auto stoi na miejscu dla inwalidów bez karty parkingowej.
4. Gdy stan auta zagraża bezpieczeństwu, powoduje uszkodzenie drogi lub zagraża środowisku.
5. Gdy właściciel nie ma potwierdzenia opłacenia składki OC, a samochód jest zarejestrowany w kraju niebędącym państwem UE, EFTA lub Konfederacją Szwajcarską.
6. W przypadku przekroczenia dopuszczalnych wymiarów, masy lub nacisku osi.
7. Gdy autem kierowała osoba nietrzeźwa i nie da się zabezpieczyć go w inny sposób.
Nie mają prawa:
1. Zaparkowałeś tam, gdzie nie wolno, ale samochód nie blokuje przejazdu i nie zagraża bezpieczeństwu innych, nie ma taż znaku z tabliczką z symbolem holownika*.
2. Samochodem kierowała osoba nietrzeźwa, ale ma trzeźwego „zmiennika”. *W takiej sytuacji samochód może zostać unieruchomiony blokadą lub właściciel otrzymuje tylko wezwanie do stawienia się na komisariacie lub w biurze straży miejskiej.
Ile kosztuje przymusowe holowanie w Warszawie? - W Warszawie holowaniem aut na zlecenie służb miejskich dzielą się dwie firmy: jedna obsługuje Warszawę lewobrzeżną, druga prawobrzeżną wraz z mostami. W grudniu 2010 roku tylko one zaoferowały swoje usługi miastu, proponując podobne ceny. Co ciekawe, np. firma Towing wezwana prywatnie holuje już za 123 zł. Od stycznia do 17 lipca 2011 r. w Warszawie straż miejska zleciła odholowanie 8744 aut osobowych.
Komu płacisz i kto na tym zarabia? - W Warszawie za holowanie samochodu zlecone przez straż miejską oprócz mandatu za nieprawidłowe parkowanie (w większości przypadków 100 zł) właściciel auta musi zapłacić 360 zł. Oprócz tego ponosi koszt 28 zł za każdą rozpoczętą dobę przechowywania samochodu na parkingu strzeżonym.
Co ciekawe, gdybyśmy sami zamówili odholowanie naszego samochodu na identycznej trasie (w większości przypadków do 10 km), musielibyśmy wyjąć z kieszeni jedynie 120-150 zł. I to korzystając z usług tej samej firmy (!), która wykonuje usługi opłacane z kasy miasta, a tak naprawdę z kieszeni kierowców.
1. Zgodnie z prawem stawki opłat za holowanie pojazdów ustala rada powiatu. W Warszawie stawki zostały ustalone 10 lat temu i wynoszą w przypadku samochodu osobowego do 3,5 tony 360 zł za holowanie i 28 zł za każdą rozpoczętą dobę parkowania.
Gdyby firma Towing sp. z o. o. (jedna z dwóch firm wykonujących usługi holowania dla Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie) na zlecenie straży miejskiej brała 123 zł za każde holowanie auta osobowego (tyle samo, ile bierze za usługi oferowane klientom detalicznym), miasto na czysto zarabiałoby 238 zł. Jednak wytłumaczenie zawyżonych opłat po prostu zyskiem miasta byłoby zbyt proste. Uprzedzając fakty: miasto ma z tego marne grosze.
2. Okazuje się, że firmy, którym opłaca się oferować klientom usługi detaliczne za kwotę od 123 zł za jednorazowe holowanie, wykonując te same usługi hurtowo (od kilku do kilkudziesięciu dziennie) wyceniają je na znacznie wyższe kwoty: 308 zł (prawobrzeżna strona Warszawy) i 315 zł (lewobrzeżna strona Warszawy). Za przechowywanie samochodów miasto płaci im po 24,60 zł dziennie.
3. Firmy wyłaniane są w drodze przetargu nieograniczonego. Od lat jednym z wykonawców tej usługi wygrywającym większość przetargów jest firma Towing sp. z o. o. Obecnie obok niej działa firma System A-Z. Rzecznik Zarządu Dróg Miejskich (ta instytucja zajmuje się obsługą systemu usuwania pojazdów) nie widzi problemu w tym, że firmy żądają od miasta opłat za holowanie 2,5-krotnie wyższych niż wynosi ich cena rynkowa.
Ten sam urzędnik nie zostawia suchej nitki na firmach proponujących zawyżone ceny usług budowlanych, za które w całości płaci miasto. „Wiemy, jakie są ceny materiałów i wykonawstwa, więc nie możemy przepłacać” (cyt. za Gazetą.pl). Gdy jednak dowiadujemy się, że miasto przepłaca SOBIE z kieszeni kierowców, nie zarabiając na tym, sprawa wydaje się jeszcze bardziej niejasna.
4. Miasto przepłaca sobie, gdyż udziałowcami firmy Towing są: Peachtree Associates LTD (firma izraelska), Active Capital INC (firma amerykańska) oraz (uwaga!) miasto st. Warszawa. To nie jest zabronione, aby miasto brało udział w prywatnych przedsięwzięciach. W tym przypadku może jednak wydawać się nieetyczne. W końcu miasto jest współwłaścicielem firmy, która bierze udział w przetargach organizowanych przez miejskie instytucje. Ile miasto z tego ma? Jeśli bowiem jest z tego powodu bogatsze i powstają nowe drogi, mosty, przedszkola, to w porządku.
5. Niestety, firma Towing sp. z o. o. w 2009 i 2010 roku przyniosła straty. Rzecznik Urzędu Miasta wyjaśnia, że zgromadzenie wspólników podjęło uchwały o pokryciu strat z kapitału zapasowego spółki, a więc transfery finansowe pomiędzy miastem a firmą Towing sp. z o. o. w latach 2009-2010 nie miały miejsca. Urzędnikom-biznesmenom należą się gratulacje! Miasto w latach 2009--2010 dołożyło do interesu tylko wirtualne pieniądze. Możemy się domyślać, że koszty prowadzenia firmy transportowej, a w szczególności koszty płac są wysokie, stąd straty.
6. Wygląda na to, że przeciętny kierowca nie jest w stanie podważyć zawyżonej opłaty za odholowanie źle zaparkowanego auta. Amatorom tropienia zmowy cenowej podpowiemy tylko, że ceny usług świadczonych przez dwie niezależne firmy są wyjątkowo zbieżne. W każdej z 6 kategorii pojazdów ceny usług firmy System A-Z stanowią 97-98 proc. ceny usług firmy Towing.
Zadziwiająca zgodność, prawda? Jedyne, co możemy poradzić kierowcom, to by parkowali w taki sposób, aby nie dać strażnikom miejskim pretekstu do wezwania holownika. W przeciwnym razie dajemy zarobić tajemniczym firmom zarejestrowanym w USA i w Izraelu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz